Serii porażek nie udało się przerwać. W sobotni wieczór to MKS SPR Polska Handball Czersk wywiózł komplet punktów z Małej Areny Hali Urania. Spotkanie 7. kolejki pierwszoligowych rozgrywek zakończyło się wygraną gości 32:22. W rezultacie Szczypiorniak Olsztyn pozostaje jedyną drużyną bez punktów w tym sezonie.
Szczypiorniak w końcu zagrał w pełnym składzie
W sobotni wieczór trener Konstanty Targoński wreszcie miał do dyspozycji 16-osobową kadrę. W składzie tak naprawdę zabrakło jedynie skrzydłowego Mateusza Liszewskiego. Szansę pierwszego występu w naszym zespole otrzymał Michał Czapliński, natomiast Paweł Deptuła ponownie mógł zaprezentować się przed olsztyńską publicznością.
W efekcie wydawało się, że Szczypiorniak w końcu mógł wystawić optymalny skład. Los sprawił, że taki moment przyszedł akurat na spotkanie z drużyną, której do tej pory również nie udało się zapunktować w lidze. Okoliczności, by wreszcie się przełamać, były naprawdę sprzyjające. Ciężko zatem w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać naszych zawodników po tej porażce.
Wyrównany pierwszy kwadrans
Początek sobotniego meczu należy określić jako naprawdę wyrównany. W pierwszym kwadransie gry żadna ze stron nie była w stanie odskoczyć rywalowi na więcej niż dwa gole przewagi. W naszej ekipie bardzo dobrze w pojedynek wszedł Brajan Szmidt. 19-letni skrzydłowy po pięciu minutach miał już trzy zdobyte bramki. Wówczas Szczypiorniak prowadził 3:2.
Około 120 sekund później było już 3:4. Trafienia dla przyjezdnych zanotowali Michał Rostankowski i Szymon Makowiecki. Skutecznie odpowiedział Krystian Strączek, jednak po nieco dłuższej chwili przyjezdni odzyskali prowadzenie. Duża w tym zasługa rozgrywającego Szymona Makowieckiego. Ostatecznie pierwszy kwadrans zakończył się wygraną podopiecznych Radosława Steege 7:6.
Goście rozwinęli skrzydła między 19. a 30 minutą gry
Zbyt długie przestoje w rzucaniu bramek z pewnością są dużą bolączką Szczypiorniaka Olsztyn w tym sezonie. Nie inaczej było i tym razem. Trzy gole przez prawie 15 minut to ewidentnie za mało, żeby walczyć jak równy z równym – niezależnie od klasy rywala. Z kolei Handball Czersk rozpędzał się z każdą kolejną akcją i wykorzystywał nasze błędy do maksimum.
Oczywiście sam również je popełniał, ale było ich zdecydowanie mniej. W efekcie goście skończyli pierwszą część spotkania z wynikiem 18 bramek na swoim koncie. Szczypiorniak, głównie dzięki udanym dwóm ostatnim minutom, uzbierał ich 12. Podopieczni trenera Targońskiego ostatecznie zmniejszyli stratę z ośmiu (9:17, 10:18) do sześciu trafień (12:18).
Handball Czersk poszedł za ciosem po przerwie
Wynik, choć kiepski, nie był nie do odrobienia. Warunkiem było jednak wykorzystywanie każdej z przytrafiających się szans na skrócenie dystansu. Tego celu niestety nie udało się zrealizować. W czerskiej bramce fenomenalnie dysponowany był Kamil Spychalski, a wtórował mu wskakujący od czasu do czasu między słupki Przemysław Bystram.
Interwencje bramkarzy nakręcały również graczy z pola. Kolejne trafienia zapisywał na swoje konto Szymon Makowiecki, a z ławki pojawił się równie skuteczny Dawid Tadrzak. Po 46 minutach meczu goście osiągnęli przewagę już dwunastu bramek. Prowadzili 28:16 i stało się jasne, że w sobotni wieczór będą po prostu nie do doścignięcia.
W pełni zasłużone, historyczne zwycięstwo przyjezdnych
Choć w naszej bramce dwoił się i troił Oliwier Kiełbowski, to Handball Czersk końcówkę spotkania i tak mógł rozgrywać na całkowitym luzie. Błędy i nieskuteczność w ataku sprawiły, że historyczna wygrana gości na pierwszoligowych parkietach stała się w sobotę faktem. Przyjezdni zwyciężyli pewnie 32:22. Jeśli chodzi o nasz zespół, wyróżnić należy Krystiana Strączka – autora ośmiu goli.
W początkowych fragmentach wynik był wyrównany. Graliśmy praktycznie bramka za bramkę. Niestety w dalszej części spotkania drużyna z Czerska wykazała się większym doświadczeniem i popełniła mniej błędów – zarówno w ataku, jak i w obronie. W pewnym momencie odskoczyła nam na osiem bramek. Mieliśmy mały przebłysk w końcówce pierwszej połowy, jednak na niewiele się on zdał. Ogółem mówiąc, nasza skuteczność w ataku była słaba, natomiast w defensywie zbyt często pozwalaliśmy na rzuty z drugiej linii. Szkoda również niewykorzystanych szans w postaci przestrzelonych rzutów do pustej bramki rywala
– podsumował sobotni mecz Wojciech Skalski.

KS Szczypiorniak Olsztyn – MKS SPR Polska Handball Czersk 22:32 (12:18)
KS Szczypiorniak Olsztyn: Adrian Stachyra, Oliwier Kiełbowski, Maciej Kowalczyk – Mirosław Ośko, Jakub Bartczak, Dominik Ziejewski 1, Oliwier Frej 3, Karol Domagalski 1, Krystian Strączek 8, Jakub Zasępa, Michał Czapliński 1, Kacper Łachacz, Paweł Deptuła 2, Wojciech Wicinek 2, Wojciech Skalski 1, Brajan Szmidt 3.
MKS SPR Polska Handball Czersk: Kamil Spychalski, Przemysław Bystram – Łukasz Krasucki 4, Mateusz Gliniecki, Mateusz Lenz, Paweł Jakubowski 3, Damian Rostankowski 1, Szymon Makowiecki 9, Sebastian Pstrąg 1, Radosław Steege, Jakub Przedpełski, Szymon Scharmach 1, Mateusz Orłowski 2, Bartłomiej Węckowski 3, Dawid Tadrzak 3, Michał Rostankowski 5.
Kary: 6 min (Bartczak, Frej, Strączek) – 12 min (Scharmach x2, Gliniecki, Krasucki, Orłowski, Tadrzak)
Rzuty karne: 2/3 (Deptuła 1/1, Szmidt 1/1, Zasępa 0/1) – 3/5 (Jakubowski 3/5)
Sędziowali: Jakub Grzywiński i Robert Walczak (obaj Bydgoszcz)
ZOBACZ TAKŻE: Gospodarze bezlitośni. SMS ZPRP Kwidzyn wygrał u siebie 38:20