Sambor Latocha Agropom Tczew był rywalem Szczypiorniaka Olsztyn w wyjazdowym meczu 5. kolejki I ligi mężczyzn (gr. A). Pojedynek zakończył się wygraną gospodarzy 32:28. W kilku fragmentach obserwowaliśmy naprawdę dobrą grę naszego zespołu, ale to było zbyt mało, by w sobotni wieczór pokusić się o pierwsze punkty w sezonie.
Wreszcie mocna kadra. Do gry wrócili kluczowi zawodnicy
Gatunkowo mecz z Samborem Latocha Agropom Tczew należało zaliczyć do naprawdę ważnych, ponieważ to właśnie na Pomorzu upatrywaliśmy szansy na pierwszą zdobycz punktową w nowej kampanii. Wierzyliśmy, że po czterech porażkach z rzędu w końcu uda się przełamać złą passę. Pomóc w tym mieli zawodnicy, którzy po absencjach wrócili do kadry meczowej.
Kontuzjowani w ostatnim czasie byli Dominik Ziejewski i Karol Domagalski, natomiast Krystian Strączek musiał odpokutować za niebieską kartkę z meczu z KPR Fit Dieta Żukowo. Ponadto swój premierowy występ po powrocie do Szczypiorniaka zaliczył nasz wychowanek – Paweł Deptuła. W rezultacie do Tczewa olsztynianie pojechali w naprawdę mocnym, 15-osobowym składzie.
Siedem minut bez zdobytej bramki, ale mimo to prowadzenie po kwadransie gry
Sobotnie spotkanie w hali przy ul. Królowej Marysieńki 10 rozpoczęło się dla nas koszmarnie. Po siedmiu minutach gry Sambor Latocha Agropom Tczew prowadził już 4:0. W międzyczasie rzutu karnego nie był w stanie wykorzystać Mateusz Liszewski. Dopiero bramka Krystiana Strączka dała nam przełamanie i rozpoczęła pościg za rywalem.
Kolejne minuty były dla 21-latka naprawdę wyborne. Rozgrywający co rusz trafiał do siatki, dzięki czemu wynik stawał się coraz bliższy remisu. W 14. minucie doprowadził do niego Jakub Bartczak, a chwilę później piąty gol Krystiana dał nam nawet dwubramkowe prowadzenie. Po kwadransie gry było 8:6 dla Szczypiorniaka. Nasz zespół zanotował wówczas cztery trafienia z rzędu.
Przestój przed przerwą, który Sambor doskonale wykorzystał
Świetna seria musiała jednak kiedyś się skończyć. W 17. minucie rzut karny wykorzystał Tomasz Brzoza, ale po chwili skutecznym rzutem odpowiedział Dominik Ziejewski (9:7). Dwa kolejne gole gospodarzy doprowadziły do remisu, ale Mateusz Liszewski zrobił to, co do niego należało, i znów prowadziliśmy (10:9). Do końca pierwszej połowy pozostało wówczas 10 minut.
Sambor Latocha Agropom Tczew rzucił w tym okresie siedem bramek, natomiast nasz zespół tylko dwie. Koszmarna skuteczność na tym etapie meczu sprawiła, że do szatni schodziliśmy ze stratą czterech bramek do podopiecznych Igora Stankiewicza. Gospodarze prowadzili do przerwy 16:12. Pierwszą połowę zamknęło premierowe trafienie po powrocie do Szczypiorniaka Pawła Deptuły.
Cel był jeden – gonić wynik
Drugą odsłonę oba zespoły rozpoczęły od rzutów karnych. Swojej siódemki nie wykorzystał Karol Domagalski, natomiast skuteczny był Michał Chyła i gospodarze odskoczyli już na pięć trafień. W kolejnych fragmentach spotkania gra była dość wyrównana, przez co nasz zespół nie był w stanie złapać kontaktu z przeciwnikiem. Warto dodać, że dwie kolejne bramki zdobył Krystian Strączek.
Kluczowe dla końcowego rezultatu okazały się jednak minuty od 40. do 49. Na siedem udanych rzutów gospodarzy Szczypiorniak Olsztyn odpowiedział tylko trzema. Na dobre rozkręcił się Michał Chyła, a jego koledzy wtórowali mu. W rezultacie Sambor prowadził ośmioma bramkami (27:19) i wydawało się, że wizja zdobycia jakichkolwiek punktów właśnie zaczęła umierać.
Niezła końcówka to za mało. Sambor Tczew górą
Końcówkę meczu nasz zespół wygrał 9:5, jednak to nie wystarczyło, by przełamać serię porażek. Nie pomogły nawet cztery bramki z rzędu, które Szczypiorniak rzucił pomiędzy 52. a 55. minutą. Kilka dobrych fragmentów gry to było zbyt mało, by ograć dobrze dysponowany w sobotni wieczór Sambor Latocha Agropom Tczew. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 32:28.
Zabrakło równej dyspozycji w obronie – były dobre fragmenty naszej gry, ale po kilku minutach pojawiały się błędy, po których Sambor Tczew zbyt łatwo zdobywał bramki. Z kolei w ataku nie wykorzystywaliśmy gry w przewadze, szczególnie w pierwszej połowie przy naszym prowadzeniu. Gospodarze byli po prostu zespołem lepszym, choć walczyliśmy do końca o jak najlepszy rezultat. To ważne, ponieważ różnica bramkowa może mieć znaczenie w kontekście rewanżu
– podsumował to spotkanie Mirosław Ośko.
Sambor Latocha Agropom Tczew – KS Szczypiorniak Olsztyn 32:28 (16:12)
Sambor Latocha Agropom Tczew: Maciej Graczyk, Filip Paszylk – Michał Chyła 8, Damian Przysowa, Kornel Ponto, Krzysztof Czarnecki 2, Filip Bieszke, Wojciech Kacprzak 2, Jakub Bartkowski, Wojciech Pękala 2, Łukasz Nowak 1, Damian Nowak 4, Łukasz Brząkowski 2, Bartosz Chyła 5, Michał Gomulski, Tomasz Brzoza 6.
KS Szczypiorniak Olsztyn: Adrian Stachyra, Oliwier Kiełbowski – Mirosław Ośko 2, Jakub Bartczak 1, Dominik Ziejewski 2, Oliwier Frej, Karol Domagalski, Mateusz Liszewski 3, Krystian Strączek 8, Jakub Zasępa 3, Kacper Łachacz, Paweł Deptuła 2, Wojciech Wicinek, Wojciech Skalski, Brajan Szmidt 7.
Kary: 8 min (Brzoza, Ł. Nowak, Ponto, Przysowa) – 6 min (Ziejewski x2, Liszewski)
Rzuty karne: 4/6 (M. Chyła 3/4, Brzoza 1/1, Czarnecki 0/1 – 3/5 (Szmidt 2/2, Deptuła 1/1, Domagalski 0/1, Liszewski 0/1)
Sędziowali: Ariel Dobosz (Bydgoszcz) i Karol Piernicki (Grudziądz)
ZOBACZ TAKŻE: MKS BODEGA wrócił do Grudziądza z kompletem punktów