GRYFIŃSKA TWIERDZA ZDOBYTA!

Po długiej przerwie nasz zespół wznowił rywalizację w II lidze i uczynił to z przytupem. Bo jak inaczej potraktować sobotnie (24 kwietnia) zwycięstwo w wyjazdowym meczu z liderem tabeli i nowym I-ligowcem KPR Blejkan Gryfino 26:24 (15:9). Zawodnicy przerwę w rozgrywkach wypełnili bardzo pracowicie. Duży wysiłek w zajęciach w terenie oraz ostatni szlif techniczno-taktyczny przyniosły wspaniały efekt. To bezcenne punkty, zwłaszcza po potknięciach, które się wcześniej przydarzyły.

KPR Blejkan Gryfino – KS Szczypiorniak Olsztyn 24:26 (9:15)

KS Szczypiorniak Olsztyn: Jakub Pikura, Fabian Masłowski, Jakub Jurewicz-2, Tomasz Dębek, Robert Targoński-4, Filip Lewalski-2, Karol Domagalski-1, Jakub Bądzelewski, Przemysław Mosiewicz-4, Dominik Lewandowski-1, Konrad Domian-2, Jakub Ostrówka-8, Mateusz Reszczyński-1, Radosław Dzieniszewski-1

Mimo dalekiej podróży wyszliśmy na boisko bardzo zmotywowani, a co najważniejsze zdyscyplinowani. Od początku narzuciliśmy swoje warunki, co z pewnością zaskoczyło zdecydowanych faworytów, bo to zawsze oni nadawali ton grze. Tymczasem to my świetnie spisywaliśmy się w defensywie, współpracując z bramkarzem Jakubem Pikurą i Blejkan miał duże problemy by trafić do siatki. W 8 minucie prowadziliśmy 6:2 i nie oddawaliśmy inicjatywy. Lider tabeli próbował odrabiać straty, ale bez większego powodzenia. W końcówce pierwszej części podopieczni trenera Konstantego Targońskiego zagrali z jeszcze większym zębem, a wynik po 30 minutach 15:9 mógł wprowadzić w osłupienie. Była to zasługa całego zespołu, który zwietrzył szansę, grał z dużym poświęceniem i skutecznością zarówno w obronie jak i ataku.

Po zmianie stron sensacja zaczynała nabierać jeszcze bardziej realnych kształtów. W 48 minucie było 25:15 dla Szczypiorniaka i wydawało się, że zwycięstwo jest przesądzone. Jeszcze raz okazało się, że piłka ręczna jest grą tak szybką, że w krótkim okresie można odmienić losy spotkania. Tymczasem wspaniała passa Szczypiorniaka nagle została przerwana. Przez dziesięć minut nie zdobyliśmy bramki, a rywale krok po kroku poprawiali rezultat. W 58 minucie różnica spadła do dwóch trafień. Trener Targoński poprosił o czas, ale trudno było okiełznać zdenerwowanie. Na szczęście długą niemoc przełamał Jakub Jurewicz rzutem z drugiej linii. Odskoczyliśmy na trzy bramki (26:23) i choć riposta Gryfina nastąpiła błyskawicznie, nadal mieliśmy wentyl bezpieczeństwa. W ostatniej minucie nie wykorzystaliśmy rzutu karnego, co mogło definitywnie przesądzić sprawę. Na pięć sekund przed zakończeniem spotkania wspaniałą interwencją popisał się Fabian Masłowski broniąc rzut karny oraz dobitkę z siedmiu metrów. Za chwilę zabrzmiała syrena i wszyscy mogliśmy cieszyć się z zdobycia kompletu punktów na tak trudnym terenie.